piątek, 12 kwietnia 2013

Na pierwszy ogień - barszcz!


Fizycznie jeszcze w Ustce, kulinarnie już na Ukrainie. Postanowiłam zagłębić się w tą skarbnicę wiedzy o współczesnej ukraińskiej kuchni i przygotować coś wschodniego dla moich kochanych rodziców. Przestudiowałam początkowe rozdziały, zagoniłam tatę na zakupy, wygoniłam mamę z kuchni. Od początku wiedziałam, że chcę spróbować ugotować barszcz, no bo co może być bardziej ukraińskiego? A jak już mam dostęp do oryginalnych przepisów to nic mi nie stoi na drodze. Otworzyłam książkę na rozdziale zupy i szukam ci ja tego barszczu, jakież było moje zdziwienie kiedy znalazłam przepisy na barszcze gorące: ukraiński z mięsem, ukraiński z wołowiną, baraniną i kurczakiem, z mięsnymi uszkami, z grzybowymi uszkami, z pieczonym burakiem, z fasolą,  moskiewski, na kwasie, z kiszoną kapustą, z marynowanych buraków, połtawski, kijowski, wołyński, czernichowski, lwowski, galicyjski i cała masa innych. Do tego osobny podrozdział o barszczach chłodnych. Myślę, że w przyszłości będę kombinować z tymi wszystkimi odmianami regionalnymi, ale teraz chciałam być wierna przepisowi, więc wybrałam jeden z kilku wegetariańskich wariantów, który nie wymagał o de mnie używania zamienników. Padło na barszcz z fasolą, czyli wersję w Polsce najbardziej rozpowszechnioną pod nazwą barszcz ukraiński.
Składniki:
- 250 g buraka
- 250 g świeżej kapusty
- 250 g ziemniaków
- jedna marchewka
- jedna pietruszka
- jedna cebula
- 100 g suchej fasoli
- przecier pomidorowy (ja zużyłam mały słoiczek 80g w zupełności wystarczył)
- 2-3 łyżki masła
- 2 łyżki śmietany
- liść laurowy
- natka pietruszki, ocet, sól, pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
Fasolę namoczyć (najlepiej na noc) i ugotować osobno. Buraki pokrojone w plasterki ugotować do miękkości. Marchew i pietruszkę, pokrojone w plasterki oraz posiekaną cebulę podsmażyć na maśle z przecierem pomidorowym (moja mama zawsze powtarza, że z przecierem wszystko się dłużej gotuje, więc dodałam go, kiedy pozostałe warzywa już nieco zmiękły). Do gotującej się wody lub bulionu (książka nie precyzuje ile, wzięłam 2 litry) wrzucić  pokrojoną w kwadraty kapustę (ja ją po prostu pocięłam, nie zastanawiając się nad geometrią), a następnie, kiedy woda ponownie się zagotuje, ziemniaki pokrojone w kostkę, podsmażoną włoszczyznę i cebulę, przygotowane buraki i gotować 10 minut. Następnie dodać gotowaną fasolę, doprawić wg smaku solą, octem, pieprzem, liściem laurowym i gotować jeszcze 3 do 5 minut. Podawać ze śmietaną.
Na zakupach w supermarkecie zdałam sobie sprawę z tego, że pierwszy raz dla celów własnych kupowałam buraki, pierwszy raz też coś z nich ugotowałam (nie to, że ich nie lubię, po prostu nigdy nie znalazły się w sferze moich zainteresowań), a kiedy skończyłam plamy z buraków  były na moich ubraniach, na czajniku, na ścianie, na chlebaku, na kuchence. Zupa była owszem smaczna i rodzice ją chwalili, ale smak był mi dobrze znany ze stołówki szkolnej lub baru mlecznego (no może bardziej wyrazisty). I owszem miałam satysfakcję, że ugotowałam ją krok po kroku według książki kucharskiej, ale mycie, obieranie, krojenie i gotowanie wszystkich tych warzyw razem i osobno było na tyle pracochłonne, że zaczęłam myśleć o fasoli z puszki albo wręcz zupie z mrożonych warzyw. Efekt  nie byłby taki sam oczywiście, ale jakoś nie wydaje mi się realistyczne, żeby mężczyzna/kobieta aktywny/a zawodowo chciał/a poświęcić 1,5 godziny na gotowanie zupy (chociaż była zdrowa i sycąca). No ale satysfakcję mam j jeśli jednak znajdzie się jakiś amator barszczy (znam jedna taką ;)) to ten przepis polecam jako warty wypróbowania. Myślę, że bardziej wprawna kucharka mogła by przygotować tą zupę szybciej niż ja. A może wystarczy praca zespołowa i pomoc oddanego kuchcika (Timur gdzie jesteś...)?

5 komentarzy:

  1. Aniu, myślę że jak przerobisz połowę książki to taki barszcz przygotujesz w 30-40 minut. Wprawy i czasu, a gotowanie w drużynie to już sama przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Basiu, pewnie masz rację, tylko ja mamę z kuchni wyganiam bo my niekompatybilne jesteśmy i zawsze na siebie wpadamy.Będę trenować! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwilę mnie tu nie było, a okazało się, że w tym samym czasie ugotowałyśmy prawie to samo. Zrobiłam wersję mleczkową - przepis Mamy. Różnica była jednak taka, iż ja gotowałam pod wpływem...
    Marcin powiedział, że da się zjeść...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli było wg przepisu Twojej mamy to musiało być pyszne :) nie ma innej opcji. A ile Ci zajęło przygotowanie jeśli można spytać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepis przepisem...alkohol nie zna proporcji :P 50 minut moja droga, w porywach do godziny.

    OdpowiedzUsuń